Dziś nie w papierowym klimacie ale jak najbardziej rękodzielniczym :)
Co jakiś czas nachodzi mnie na produkcję domowych kosmetyków, tym razem na warsztat poszły glicerynowe mydełka- super pomysł na szybkie i efektowne drobiazgi np dla kogoś bliskiego.
Pomagała mi moja córcia- lubimy razem sobie podziałać nie tylko kartkowo ;) Oto co nam tym razem wyszło z bazy glicerynowej, odrobinki barwników spożywczych, olejków armatycznych (szkoda, że nie możecie tego poczuć ;)) i dodatków w postaci suszonej lawendy, płatków owsianych, brokatu i papierowej serwetki ;)
Różane, z zatopioną smakowicie wyglądającą babeczką.
Przejrzyste, bez barwników by było widać błękitnego aniołka do przygotowania, którego oprócz bazy glicerynowej użyłam tajemniczego składnika- tlenku tytanu, który sprawił, że baza przestała być przezroczysta.
I tu także połączenie warstwy przezroczystej bazy glicerynowej i warstwy z tlenkiem tytanu ;)
Dwa ostatnie, to mydełka lawendowe, jedno z suszoną lawendą oraz odrobiną brokatu a drugie z płatkami owsianymi.
Pozdrawiam ciepło i dziękuję za odwiedziny :)