Dziś post niecodzienny. Poproszono mnie o przetestowanie nowego produktu Astor, który już niedługo pojawi się na naszym kosmetycznym rynku. Nie wiedziałam co to będzie do momentu aż kurier dostarczył mi paczuszkę a w niej pudełeczko.
W środku znajdowały się trzy pomadki do ust w zupełnie nowej formie.
Na pierwszy rzut oka wyglądają jak flamaster z gumką ;)
Jena końcówka to pisak, którym precyzyjnie nakłada się kolor na usta i nie ma konieczności stosowania konturówki. Kolor ładnie pokrywa skórę ust a dzięki aplikatorowi w formie flamastra można korygować niedoskonałości ich kształtu lub np nieco je powiększyć.
Druga strona to bezbarwny balsam, który nadaje połysk, zmiękcza skórę ust oraz pielęgnuje ją.
Pomadka jest niesamowicie trwała, nie rozmazuje się a kolor ładnie utrzymuje się na ustach przez wiele godzin, w miarę potrzeby w każdej chwili można nałożyć balsam. Zmieści się na pewno w każdej torebce, kosmetyczce czy nawet w kieszeni.
Obawiałam się, że jako pomadka długotrwała i w formie nietłustego pisaka może nie sprawdzić się przy suchych ustach i dodatkowo powodować jeszcze bardziej ich pierzchnięcie ale bez obaw, spokojnie nadaje się i dla suchych ust i nie wyrządzi im szkody, balsamik w drugiej części naprawdę dobrze się sprawdza.
Lip Tint Astor, bo o nim tu mowa dostępny będzie w sześciu kolorach do wyboru już od 8 kwietnia.
Ogólnie produkty polecam i żałuję tylko, że nie dostałam akurat "mojego" koloru do przetestowania ale i tak miło mi było poznać coś nowego, czekam na pojawienie się pomadki w sklepach i chętnie sięgnę po nią w kolorze, który będzie bardziej do mnie pasował ;)
Na pierwszy rzut oka wyglądają jak flamaster z gumką ;)
Jena końcówka to pisak, którym precyzyjnie nakłada się kolor na usta i nie ma konieczności stosowania konturówki. Kolor ładnie pokrywa skórę ust a dzięki aplikatorowi w formie flamastra można korygować niedoskonałości ich kształtu lub np nieco je powiększyć.
Druga strona to bezbarwny balsam, który nadaje połysk, zmiękcza skórę ust oraz pielęgnuje ją.
Pomadka jest niesamowicie trwała, nie rozmazuje się a kolor ładnie utrzymuje się na ustach przez wiele godzin, w miarę potrzeby w każdej chwili można nałożyć balsam. Zmieści się na pewno w każdej torebce, kosmetyczce czy nawet w kieszeni.
Obawiałam się, że jako pomadka długotrwała i w formie nietłustego pisaka może nie sprawdzić się przy suchych ustach i dodatkowo powodować jeszcze bardziej ich pierzchnięcie ale bez obaw, spokojnie nadaje się i dla suchych ust i nie wyrządzi im szkody, balsamik w drugiej części naprawdę dobrze się sprawdza.
Lip Tint Astor, bo o nim tu mowa dostępny będzie w sześciu kolorach do wyboru już od 8 kwietnia.
Ogólnie produkty polecam i żałuję tylko, że nie dostałam akurat "mojego" koloru do przetestowania ale i tak miło mi było poznać coś nowego, czekam na pojawienie się pomadki w sklepach i chętnie sięgnę po nią w kolorze, który będzie bardziej do mnie pasował ;)
zainteresowałaś mnie... nowa forma, wydaje się być bardzo wygodna, a ja cenię wygodę, oby tylko był "mój" kolor :)
OdpowiedzUsuńno no ciekawe, ciekawe :) trzeba będzie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJak to jest w ich sloganie: "jak pięknie być sobą", może właśnie pięknie w super szmince :-), ciekawa jestem bardzo kolorów. Wytrzymam do 8 kwietnia :-)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, kurczę też kupię...
OdpowiedzUsuńNa pewno wypróbuję, często używam błyszczyków, a ten z opisu wygląda fajnie.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie bomba, ale myślę też że Astor powinien taką szmineczkę wymyślić też dla małych dziewczynek, bo jak znam życie to moja starsza córka z przyjemnością będzie sobie ode mnie flamasterek pożyczać - ale fajnie być testerką nowych trendów :) Pozdrawiam, Ewa M.
OdpowiedzUsuń